Zamiast 2 dużych kapust możemy wziąć 4 małe, otrzymamy wtedy kimchi z większa ilością liści, jest ono bardziej soczyste i miękkie ale ma mało grubszych, chrupiących kawałków – co kto lubi, ja osobiście wolę kimchi liściaste (choć zdjęcia do tego przepisu zrobiłem dla kimchi z dużych kapust ze zdecydowaną przewagą grubych, chrupiących kawałków).
Po zakiszeniu kimchi ma bardzo intensywny zapach, wielu osobom po prostu śmierdzi, tak jest na przykład z moją żoną, bardzo lubi jeść kimchi ale nie znosi jej zapachu. Dodam, że nie jest to zapach wydzielany z kimchi podanego w małej porcji na talerzu ale zapach, który kimchi wydziela podczas leżakowania a szczególnie podczas otwierania pojemnika, w którym się znajduje. Żeby ograniczyć tą wadę kimchi polecam postawienie jej podczas kiszenia na szafce pod sufitem, zapach jest wtedy niewyczuwalny (przynajmniej u mnie, przypuszczam, że przy braku działającej wentylacji ta metoda może być nieskuteczna).
Po zakiszeniu kimchi najlepiej przełożyć do kilku szczelnych, niewielkich słoików i wstawić do lodówki. Przed spożyciem przekładamy porcję na talerzyk i podajemy. Tak postępując zapach wydzielany przez kimchi jest uciążliwy w minimalnym stopniu.
Kimchi podajemy jako surówkę, nadaje się do każdej potrawy. Jest dosyć ostra (dla niektórych może być bardzo ostra) dlatego najlepiej nadaje się do dań łagodnych (choć w Korei ta zasada nie obowiązuje, tam większość dań jest ostra). Dla wielbicieli ostrych dań kimchi jest murowaną kandydatką na ulubioną jarzynkę.
Kimchi jest także ważnym składnikiem kilku koreańskich dań (wpisz “kimchi” w wyszukiwarce na stronie a pojawią się wszystkie przepisy z jej użyciem).